wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział III


Przez resztę dnia dziewczyna cały czas czuła czyjś wzrok na sobie. Od tej sytuacji w stołówce wszyscy zaczęli o niej gadać, niektórzy nawet, gdy szła korytarzem odsuwali się na drugi koniec. Bali się jej, ale ona zdawała się tym nie przejmować. Miała już dość tej szkoły, jak najprędzej chciała znaleźć się w domu i tym bardziej ucieszyła się, gdy wreszcie usłyszała dzwonek obwieszczający koniec ostatniej lekcji. Należała do nielicznych, którzy zostali do końca na lekcjach, większość już dawno opuściła szkołę, albo w ogóle się w niej nie pojawili.
Na dworze powoli robiło się ciemno, był już wrzesień, po czwartej słońce zaczynało chować się za domami. Teraz ta miejscowość wydawała się jeszcze straszniejsza niż rano. Kim chciała nawet poprosić Miltona by ją odprowadził, ale po pierwsze mieszka w kompletnie innej części miasta, a po drugie chłopak nie należy do najsilniejszych, prawdę mówiąc dziewczyna była przekonana, że prędzej to ona byłaby w stanie go obronić, niż on ją. W pewnym momencie usłyszała kroki za sobą, obejrzała się, ale nikogo nie zauważyła. Dziewczyna czuła, że ktoś ją obserwuje, dlatego przyśpieszyła. Była przerażona, może nie tak bardzo obecną sytuacją, ale tym, co ją czeka. Czy już zawsze tak będzie? Za każdym razem, gdy wyjdzie z domu będzie bała się czy ktoś ją nie napadnie, zgwałci, czy zabije? Nie mogła nawet powiedzieć o tym rodzicom. Jej ojciec był zachwycony, gdy dostał ofertę pracy w tutejszej szkole, byłby załamany, gdyby musiał opuścić to miasto, a jej mama? Jej mama nie wypuściłaby jej już nigdy więcej samej z domu. Wszędzie byłaby wożona i odbierana przez nią, zero prywatności.  Nagle poczuła jak ktoś próbuje wyszarpnąć jej torbę. Spojrzała na napastnika, ale nie mogła dostrzec jego twarzy, była schowana pod kapturem.
-Na pomoc!- Dziewczyna usiłowała zwrócić czyjąś uwagę, ale mieszkańcy jak zwykle udawali, że niczego nie widzą.
Złodziejowi w końcu udało się wyrwać torbę z dłoni dziewczyny. Szybko obrócił się i zniknął pomiędzy budynkami. Nie goniła go i tak nie miała szans. Po pierwsze był od niej szybszy, a po drugie na pewno znał te tereny.
-Nienawidzę tego miasta!- Krzyk dziewczyny rozniósł się echem po całej dzielnicy. Pojedyncze łzy pojawiły się na jej policzku, szybko jednak starła je i biegiem ruszyła w stronę domu.

Chłopak cały zdyszany nacisnął na dzwonek. Po chwili usłyszał kroki, drzwi otworzyła mu starsza kobieta. Uśmiechnęła się na jego widok.
-Jerry jak ja cię dawno nie widziałam.- Gestem ręki zaprosi al go do środka, cały czas przyglądała mu się uważnie.
-Tak się jakoś złożyło.- Złapał się nerwowo za szyję. – Jest Lo… to znaczy Jack?
-U siebie w pokoju.- Starsza kobieta odpowiedziała mu.- Napijesz się…- Nie dokończyła jednak swojego pytania, chłopak znajdował się już na schodach, śpieszyło mu się.
Gdy wszedł do pokoju ujrzał Lopeza siedzącego przy biurku i liczącego kasę. Rozejrzał się po pokoju. Wszędzie pełno było pucharów i medali, a na jednej ze ścian Jerry zauważyła zdjęcie chłopaka w stroju do karate.
-Co jest Czarny?- Lopez nawet na niego nie popatrzył, co lekko zbiło chłopaka z tropu. Skąd wiedział, że to on? Skąd w ogóle wiedział o jego obecności?
-Mam to, co chciałeś.- Rzucił w jego stronę jakąś torbą. Lopez obrócił się szybko i chwycił ją. Wstał z krzesła i usiadł na łóżku. Rozpiął torbę i wysypał całą jej zawartość.
-Kosmetyki, książki- mruczał pod nosem- notes- uśmiechnął się i odłożył go na bok- no i wreszcie telefon.
-Mogę wiedzieć, po co ci to?- Czarny spojrzał na niego uważnie.
-Nie twój interes.- Chłopak spojrzał na niego groźnie.- A piśnij o tym komuś słówko to cię zabiję.- Podszedł do niego i popatrzył głęboko w oczy.
-Nic nie widziałem, nic nie słyszałem.- Chłopak przełknął głośno ślinę.
Lopez wrócił z powrotem na łóżko, otworzył notes dziewczyny, przekartkował go parę razy, w końcu dłużej zatrzymał się na jednej stronie. Czytając na jego twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.
-Mam cię- szepnął pod nosem.- Jeśli chodzi o tę nową, jak ona się nazywa?- Zwrócił się do Czarnego.
-Kimberly Crawford- chłopak odpowiedział automatycznie. Uważnie przyglądał się szefowi, wiedział, że właśnie wpadł na genialny plan i z niecierpliwością czekał, kiedy w końcu go pozna.
-Macie ją zostawić w spokoju, słyszysz?- Spojrzał uważnie na chłopaka, a ten skinął głową. – Ona nam się bardzo przyda.
-Nie rozumiem.- Czarny westchnął głośno.
 -Ta mała nam się przyda, będzie dostarczać informacji.- Lopez uśmiechnął się pod nosem.
-Ciekawe jak chcesz to zrobić?- Jerry usiadł na krześle.- Z dobrego domu, tatuś dyrektor, braciszek pies i myślisz, że pozwolą ci ją zastraszyć.
-Nie mam takiego zamiaru.- Czarny spojrzał na niego dziwnie.- Sama nam wszystko wyśpiewa.- Jack podszedł do swojego biurka.- Tu masz swoją część za dzisiejszy dzień.- Podał Jerremu rulon zwiniętych banknotów, ten uśmiechną się tylko i schował kasę do kieszeni. Nie chciał wypytywać Lopeza o jego plan, wiedział, że i tak na razie nic mu nie powie.

Dziewczyna weszła do domu trzaskając drzwiami. Była wściekła, to był jej najgorszy dzień w życiu. Nie wyobrażała sobie, że może spędzić tu jeszcze cały rok skoro już teraz była na skraju wyczerpania. Najchętniej położyłaby się na łóżku i płakała w poduszkę. Jej mama wyszła z kuchni z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Jak było kochanie?- Popatrzyła na nią z troską.
Kim miała ochotę wykrzyczeć jej całą prawdę, chciała powiedzieć jej o przemocy, jaka tam panuje, o tym, że ją okradli, ale nie mogła.
-Fajnie.- Wysiliła się na drobny uśmiech.
-Poznałaś jakiś nowych przyjaciół?- W głosie pani Crawford można było usłyszeć ulgę, dziewczyna nie miała już wątpliwości, że dobrze zrobiła okłamując matkę.
-Tak, jeden chłopak pokazał mi szkołę i opowiedział o wszystkim.- To nie było kłamstwo, przecież Milton rzeczywiście jej pomógł.
-Chłopak?- Kobieta spojrzała na nią uważnie.
-Mamo.- Dziewczyna westchnęła głośno.- To tylko kolega, rozumiesz?
-Oczywiście.- Pani Crawford pokiwała twierdząco głową, ale Kim wiedziała, że teraz już nie będzie miała spokoju. Tak było zawsze, gdy tylko zobaczyła córkę z jakimś chłopakiem brała go za swojego przyszłego zięcia.
-Idę na górę odrobić lekcje.- Kim postanowiła zmienić temat.
-Nie jesz obiadu?
-Jakoś nie jestem głodna.- Dziewczyna była już na schodach, gdy mama znów do nie się odezwała.
-Nie jesteś chora?- Spojrzała na nią z troską.
-Nie.- Zmieszała się lekko. Ostatkiem sił zmusiła się do uśmiechu.- Nic mi nie jest, po prostu jestem trochę zmęczona.- Nie czekając aż jej mama zacznie zadawać kolejne pytania szybko wbiegła do swojego pokoju. 

Jest kolejny rozdział, przepraszam, że tak późno, ale miałam małe zamieszanie w ostatnim tygodniu.
Mam do Was prośbę, chciałabym aby wasze komentarze zawierały coś więcej niż tylko: Cudnie, czekam na następny. Piszcie swoje opinie, co wam się podobało, a co nie, krytykujcie jeśli czegoś nie lubicie. Ja jako autor oczekuje właśnie takich opinii, to one dodają siły do pisania kolejnego rozdziału, to dzięki nim uśmiech pojawia sie na twarzy, bo w tedy widać, że ktoś naprawdę zainteresował się twoim opowiadaniem ( mówię tu nawet o tych komentarzach zawierających krytykę). Z góry dzięki za wysłuchanie :p
Pozdrawiam!


18 komentarzy:

  1. masz rację . takie komentarze typu "fajnie, kiedy nowy?" trochę mnie też wkurzają, ale co zrobić? eh. bardzo podoba mi się twój blog i lubię go czytać. szkoda, że wstawiasz rzadko rozdziały, ale dobrze, że wgl są. moim zdaniem nie powinnaś nic poprawiać, masz wielki talent i dobrze, że założyłaś sobie drugiego bloga. ja też tak zrobiłam, ale tam opowiadania będą inne. już się nie mogę doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Uwielbiam twoje blogi, i to, jak piszesz. Nie mam uwag do twojego bloga. Jest ciekawy. :)

    Na moim blogu nowy rozdział :).
    http://kickinitopowiadanie.blogspot.com/2012/08/rozdzia-v-rozmowa.html

    OdpowiedzUsuń
  3. blog jest super ale chciałabym żebyś częściej dodawała rozdziały. czytam twoje opowiadania od niedawna i uważam że masz wielki talent

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z toba co do tych komentarzy. Właśnie o tym myślałam. Często odnosze wrażenie że oni wcale togo nie czytają, tylko piszą że super,żeby wejść na ich blog i też go pochwalić. Przykro, jeśli kogoś to uraziło, ale tak myślę.

    A co do rozdziału naprawdę super, mam tylko nadzieje że Kim nie bedzie taka naiwna i że nabieże sie tak szybko... Dziękuje za pozytywne komentarze u mnie, i za szczerą wypowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;) Czekam na następny ;D Chciałabym zeby rozdziały byly troche dłuższe a tak to nawet nie mam doczego sie doczepić ;P Pozdrawiam :****

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy rozdział na moim blogu :).
    http://kickinitopowiadanie.blogspot.com/2012/08/rozdzia-vi-spacer.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Extra :*
    Czekam na dalsze rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Tadam . Własnie powstał rozdział V na blogu
    http://kickinit-mojahistoria.blogspot.com/
    Zapraszam : ) < 3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... ale u ciebie nie ma się do czego doczepić! Faktycznie dodajesz rozdziały trochę rzadko ale to naprawdę szczegóły. Trochę martwię się o to jak Lopez zamierza wykorzystać Kim do swoich celów.
      (a teraz coś typowego ale szczerego)
      Genialne jak zwykle :D
      Czekam na następny...

      Usuń
  10. Po prostu jak zawsze cudnie. Tylko moim zdaniem zbyt rzadko dodajesz rozdziały i trzeba długo na dalsze rozdziały. Mam nadzieję, że Kim nie da się tak łatwo wykorzystać. Ciekawi mnie co ma zamiar zrobić Lopez...?

    OdpowiedzUsuń
  11. SUPEREK! naprawdę super piszesz! PISZ PISZ bo z zniecierpliwością czekam na next;) wpadaj do mnie http://kickinit-lovestory.blogspot.com/
    pzdr. Nat&Ew

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka!!! Świetnie piszesz... Błagam! Mogłabyś mi napisać na mojego e-maila co ma się stać w nastepnych dwuch rozdziałach? Bo ja w roku szkolnym nie bede miała czasu wchodzić na twój blog, bo już do drugiej klasy gimnazjum ledwo zdałam... Nie dlatego, ze jestem kiepska, tylko nie chciało mi się uczyc... I to był błąd. Bo rodzice zabrali mi internet, tablet, komórke i laptop i jeszcze telewizji nie moglam oglądać, ale już mam tablet, internet, kome, laptop i tv...
    To mój e-mail:
    alexandragruchlik@interia.pl
    Alexandra przez X!!! Większość ludzi się myli...

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudnie, cudnie i jeszcze raz cudnie. Tu do niczego nie można się przyczepić, wszystko jest pisane tak pięknie, ale chyba trochę za rzadko dodajesz rozdziały. Mam ogromną nadzieję, że Kim tak łatwo się nie da. A Lopez wymyśli jeszcze coś gorszego... tak jak... porwanie Kim.
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  14. ty to masz super blogi.... Masz taki talent, że nie wiem. Ciekawa jestem na jaki pomysł wpadł Lopez. Musisz dodać szybko następny. Bo normalnie nie wytrzymam. Nie moge się doczekać. Jestem ciekawa co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pierwszy rozdział na moim blogu
    Zapraszam:http://kickinit-lovestory.blogspot.com/ pzdr. Nat&Ew <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoje blogi są extra. Nie wiem jak ty to robisz dziewczyno jesteś super. Tylko dlaczego dodajesz tak rzadko rozdziały, ale to i tak mało ważne. Z niecierpliwością czekam na kolejne.
    PZDR.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyno ty masz talent. "Kocham cię". Czekam na następny, piszę tak bo nie ma się do czego przyczepić. Opowiadanie są pisanie idealnie. Nie ma żadnych błędów. Po prostu cudnie, bomba, extra, czadowe.
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń