niedziela, 14 października 2012

Rozdział IX


Jack czuł, że musi jak najszybciej wyjść z domu. Noc spędzona z Kim, była najwspanialszą w jego w życiu. Nigdy jeszcze nie czuł się tak dobrze, zwłaszcza po śmierci Sophie. Czuł w głębi duszy, że Kim staje się, a może już była jego bratnią duszą, jego dopełnieniem, jego druga połową. Odkrycie to jednak nie cieszyło go, ani trochę. Nie może angażować się uczuciowo w ten związek, powinien pamiętać o swoim planie. Czuł, że musi z kimś o tym porozmawiać, bo inaczej nie wytrzyma i zrobi coś głupiego. Jedyną osobą jaka przychodziła mu do głowy był Jerry. Znali się od dziecka, razem uczęszczali do tego samego dojo. Mimo, że większość uważała, że Latynos nie należy do rozgarniętych osób, dla Jacka był on najlepszym przyjacielem. Tak, musi porozmawiać o wszystkim z Jerrym.

Kim ubrała się i rozglądała po pokoju Jacka. Na komodzie zobaczyła zdjęcie. Widać było na nim trzy roześmiane osoby. Jedną z nich był Jack, obok niego stała dziewczyna, strasznie do niego podobna, którą obejmowała jakiś chłopak. Kim domyśliła się, że to pewnie jego siostra z tym całym Orczykiem, o którym wspominał Jack. Sophie była bardzo ładna, długie, brązowe, czekoladowe oczy i uroczy uśmiech. Kim, gdy poznała historię chłopaka, zobaczyła go w innym świetle. Już nie wydawał jej się zbuntowanym, pozbawionym uczuć draniem. Dopiero teraz widziała jak zagubiony był i postawiła sobie jeden cel, pomóc mu. Nie była jeszcze pewna jak to zrobi, ale wiedziała, że nie zostawi go teraz. 
Schodziła po cichu po schodach, nie chcąc obudzić, lub natknąć się na babcie Jacka. Od Miltona dowiedziała się, że mieszka razem z nią. Jej plan nie wypalił, gdyż starsza kobieta już dawno nie spała, a teraz przyglądała się jej. Kimberly była tak zszokowana jej obecnością, że zastygła w bezruchu. Ręce zaczęły jej się pocić, a serce szybciej bić. Nie wiedziała, czy kobieta czasami nie wezwała już policji, sądząc, że próbuje ją okraść.  
-Jack wyszedł kilkadziesiąt minut temu- jej głos był zwyczajny, nie słyszałam w nim ani trochę obawy.- Napijesz się czegoś, a może zjesz coś?- Popatrzyła na nią z troską. Dziewczyna była zszokowana jej propozycją, nie takiej reakcji się spodziewała. 
-Ja... to znaczy- plątała się. Starsza kobieta widząc jej zmieszanie odezwała się znów.
-Spokojnie, Jack poinformował mnie o twojej obecności- na twarzy Kim, pojawił się lekki uśmiech, chłopak pomyślał o wszystkim. - Może zjemy śniadanie i porozmawiamy trochę?- dziewczyna pokiwała niepewnie twierdząco głową. 

Jack czekał już dobre parę minut pod drzwiami od mieszkania Jerreo. Miał już zrezygnować i odejść, gdy usłyszała kroki, a po chwili ujrzał zaspanego chłopaka w samych bokserkach. Zaśmiał się lekko na ten widok.
-Obudziłem?- Uśmiechnął się szeroko do niego i wyszczerzył wszystkie zęby. 
-Ha ha ha bardzo śmieszne- Czarny popatrzył na niego z wyrzutem.- Miałem ciężką noc- westchnął głośno.
-Przeszkadzam?- Lopez popatrzył znacząco na drzwi od sypialni.
-Nie... to znaczy tak- Jerry zmieszał się lekko.
-Co jest stary, przecież nie pierwszy raz widzę cię po jednej z tych twoich tak zwanych ,, ciężkich nocy"
-To nie tak, zresztą za dużo tłumaczenia- Czarny machnął ręką ze zrezygnowania. W tym właśnie momencie z sypialni Jerrego wyłoniła się Grace, ubrana w jego szlafrok. Gdy zobaczyła Jacka jej oczy rozszerzyły się, a policzki zrobiły całe czerwone. Obróciła się szybko i wróciła do sypialni. 
-Stary, cnotka Grace Simpson? Łał, gratulacje.- Jack poklepał go po plecach.
-To nie tak- Jerry zaprzeczył natychmiast. Dziwnie się zachowywał, był spięty i jednocześnie strasznie zakłopotany. -Pomagałem jej.
-Wszystko w porządku, jesteś jakiś dziwny dzisiaj.- Chłopak spojrzał na niego uważnie.- Może ty się zakochałeś?- Zażartował i wybuchnął śmiechem. Czarny nie dołączył jednak do niego. -Zakochałeś się w Grace Simpson?- Jerry nic nie odpowiedział, tylko spuścił wzrok.- To chyba jakaś epidemia- Lopez westchnął głośno.
-Epidemia?- Jerry spojrzał na niego dziwnie 

Od dłuższej chwili panowała cisza, babcia jacka przyglądała mi się uważnie, jednak nie odezwała się ani słowem. ja też bałam się zacząć rozmowę, a raczej nie wiedziałam jak mam ją rozpocząć. 
-Jesteś dziewczyną mojego wnuka- bardziej stwierdziła niż zapytała, a ja sama nie znałam odpowiedzi. Jack jest nieobliczalny, po nim niczego nie można się spodziewać, dlatego nie była pewna jaki jest jego stosunek do mnie. -Powinnaś uważać- spojrzałam na nią dziwnie, czy ona właśnie ostrzegła mnie przed Jackiem?
-Nie rozumiem.
-Jack to dobry chłopak, ale trochę pogubił się.-Zamyśliła się przez chwilę.- Nie chcę byś miała przez niego kłopoty. 
-Myślę, że niepotrzebnie się pani martwi. Jestem pewna, że mogę mu zaufać- starałam się by mój głos brzmiał pewnie, nie chciałam pokazać jej, że mam dokładnie takie sama zmartwienia jak ona.
-Obyś miała rację. Może jestem zbyt podejrzliwa, ale też byś była, gdyby twój wnuczek dopiero w wieku 22 lat przyprowadził pierwszą dziewczynę do tego domu- zaśmiałam się, ale w głębi duszy te słowa zmartwiły mnie. Co było we mnie tak wyjątkowego, że to własnie na mnie zwrócił uwagę? 

-Jej brat jest psem, dlatego postanowiłem zbliżyć się do niej- Jack postanowił opowiedzieć Jeerremu wszystko od początku, cały misternie zaplanowany przez siebie plan. Po uprzednim upewnieniu się, że Grace nie będzie mogła ich usłyszeć rozpoczął swoją opowieść.  
-A więc to dlatego, a myślałem, że ci się spodobała- Czarny przerwał mu.
-Brzydka nie jest- uśmiechnął się lekko.
-A tak właściwie po co ci ona?
-I w ten sposób przechodzimy do sedna sprawy.- Lopez ściszył głos.- Po pierwsze potrzebne mi będzie alibi.
-Alibi?
-Tak, alibi- zamyślił się przez chwilę- nic wam nie mówiłem, ale razem z Mózgiem od kilku dni rozpracowujemy jeden z banków...
-Napadniesz na bank?- Czarny znów mu przerwał.
-Napadniemy- poprawił go.- To będzie skok stulecie- rozmarzył się.
-Raczej głupota stulecia- Jerry złapał się za głowę i podniósł głos.- Nie ma szans by to nam się udało!
-Ciszej- Lopez upomniał go.- Wszystko jest dokładnie zaplanowane, a cała wina spadnie na Orczyka.
-Na Orczyka, a jak masz zamiar to zrobić?
-I to jest właśnie drugi powód, do którego potrzebna jest mi Kim.- Jerry popatrzył na niego dziwnie, nie widział związku między dziewczyną, a tą całą sprawą.- Zrobi tak by jej braciszek skierował swoje podejrzenia na Orczyka.- Uśmiechnął się zadowolony ze swojego planu.
-I myślisz, że ona to zrobi dla ciebie?- Czarny miał wątpliwości co do planu Jacka. 
-Jeszcze parę dni i jestem pewny, że to zrobi- w jego głosie słychać było pewność siebie.
-To w czym problem?- Lopez milczał przez dłuższą chwilę, nie wiedząc dokładnie jak wytłumaczyć to wszystko przyjacielowi. 
-Chodzi o to, że... sam nie wiem, wydaje mi się, że zaczynam coś do niej czuć- posmutniał trochę- ale bez obaw potrafię oddzielić uczucia od spraw zawodowych.
-Naprawdę?- Jerry powątpiewał w to.- Po pierwsze wydaje mi się, że po raz pierwszy czujesz coś takiego i nie masz w tym doświadczenia, a po drugie przyszedłeś do mnie by się wyżalić, czyli chyba nie masz nad tym wielkiej kontroli. 
-Co ty możesz o tym wiedzieć- Lopez zdenerwował się odrobinę. Czarny rozgryzł go, nie panował nad swoimi uczuciami i to najbardziej go denerwowało. -Wracaj do swojej kolejnej panienki, nie będę ci przeszkadzał.
-Lopez- Jerry próbował go zatrzymać, ale ten nie nie zatrzymał się nawet na moment i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. 
-Coś się stało- z sypialni znów wyłoniła się Grace i popatrzyła z troską na Czarnego.
-Oprócz tego, że ten debil nie ma pojęcia co robić, to nic.- Westchnął głośno. 

Powoli zaczyna się coś wyjaśniać, a może tylko Wam się tak wydaję? W następnym rozdziale więcej akcji i poznacie co tak naprawdę wydarzyło się między Jerrym i Grace ;)
Pozdrawiam! 

13 komentarzy:

  1. Boski, boski, boski!! <3
    Dziewczyno, masz wielki talent!
    Czekam na kolejny z niecierpliwością :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio :). Czekam na kolejny rozdział i jestem ciekawa dalszej akcji. Kocham cię <33.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę pisać komentarzy typu " świetne czekam nakolejny " ale poprostu nie mogę się powstrzymać ! genialne to jest aaaaaa ! świetny rozdział :* błagam dodaj kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. To że masz talent sama doskonale wiesz, matko jaki ten rozdział jest świetnyyyyy .!

    OdpowiedzUsuń
  5. To najlepszy rozdział, no! Kiedy next, bo już nie wytrzymam! Mi się wydaje, ze nie doszło między nimi do niczego, ale to, zę Jack za serio zakochał się w Kim, to mnie rozwaliło........ Dodaj szybciej następny....... wiem, ze zajeta jesteś, ale godzina cię nie zbawi...... dobra, może dwie...... znajdziesz czas?

    OdpowiedzUsuń
  6. tym to mnie zaskoczyłaś :) rozdział chyba najlepszy z dotychczasowych ! ;P dobrze, że tutaj też nie zakończysz pisania, bo coś by mi się stało ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny i jeszcze raz cudowny <3
    Kiedy next , bo tutaj zwariuje zaraz ; ) .
    Masz talent < 3 . No , ale tym to mnie rozwaliłaś.
    Coś tak myśle , że Jack naprawe zakochał się w Kim :D .

    OdpowiedzUsuń
  8. AAAAAAAAA K*rwa to jest najlepszy blog na onecie ! Uwielbiam ci dawaj nastepny ! ;*******

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie by bylo jakby cos stalo sie Kim :)
    Co do bloga jestes moja muza moim fenomenem jestes u mnie na stronie glownej . <3 Nastepny rozdzial . :***
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepiekny *o* Błagam pisz szybko bo umrę z ciekawości ... *o*

    OdpowiedzUsuń
  11. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. <3 kocham ten blog, jeszcze lepszy niż tamten o Jack'u i Kim ! kocham obydwa, dawno cię na tamtym nie było ale bardziej zależy mi na tym, co będzie dalej. Czekam z niecierpliwością, błagam dodaj szybciej ! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Prześwietne tooo jest ! DODAJ KOLEJNY jak najszybciej prosze ! dziewczyno jak byś zrobiła z tego książkę pochłonęłabym ją w jeden dzień. BA ! w godzinę ! <3333 uwielbiam cię :*

    OdpowiedzUsuń